W ubiegłym tygodniu europosłowie Platformy Obywatelskiej, ręka w rękę z europosłami PiS, opowiedzieli się za odrzuceniem Rezolucji w sprawie równości kobiet i mężczyzn w Unii Europejskiej w latach 2014–2015 (2016/2249(INI)).
3 eurodeputowanych PO, co woła o pomstę do nieba, zagłosowało przeciw Rezolucji. Ci trzej europosłowie to Julia Pitera, Jarosław Wałęsa oraz Jan Olbrycht. Ale aż 14 kolejnych wstrzymało się od głosu. Dlaczego to powinno nas oburzać?
Otóż polityczna narracja Platformy Obywatelskiej mówi o ochronie kobiet przed przemocą. PO mówi o równości płci, tolerancji i równym traktowaniu osób LGBT. Wiemy jednak, że słowa bez czynów są tylko pustym gestem. Jakie są więc czyny? Stoją w sprzeczności ze słowami.
Przesadzam? Europosłowie PO okazali się odporni na argumenty mówiące o coraz większych problemach z przemocą domową, wzrostem skali mowy nienawiści wobec kobiet, ich dyskryminacją na rynku pracy czy marginalizacją w życiu publicznym. Okazali się odporni na to, że tolerancja jest zastępowana ksenofobią. Wśród 14 europosłów, którzy wstrzymali się od głosu są takie osoby jak: Jerzy Buzek, Danuta Hubner, Michał Boni, a nawet była pełnomocniczka ds. równego traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz.
Przyznam, że takiej postawy nie rozumiem. Skąd i dlaczego aż tyle głosów wstrzymujących? Albo się Rezolucję popiera, albo nie.
Być może politycy nie byli w stanie przełknąć tego, że Rezolucja wprost wskazuje Polskę jako kraj, któremu daleko do spełnienia celów barcelońskich – skierowanych głównie na usuwanie przeszkód w dostępie do rynku pracy, szczególnie kobiet.
Trzeba powiedzieć to wprost: niespełnienia tych celów nie można zrzucić tylko na barki PiS-u. Partia Kaczyńskiego przecież nawet nie ukrywa, że prawa kobiet czy mniejszości najchętniej odesłałaby na śmietnik historii. To również efekt zaniechań rządów PO-PSL.
Dziękuję Pani europoseł Danucie Jazłowieckiej, która jako jedyna z klubu PO poparła Rezolucję. Deklaracje i hasła polityczne jej kolegów europosłów to za mało, by prezentować się jako partia, która broni praw kobiet i reprezentuje ich interesy.
Prominentni posłowie Platformy, niestety udowodnili w ostatnich dniach, że w niektórych aspektach bardzo blisko im do ideologii PiS-u. I nie chodzi tylko o samo podejście do praw kobiet, ale także o styl uprawiania polityki. Podobnie jak rząd Beaty Szydło, Platforma Obywatelska jedno mówi na polskim podwórku, a co innego robi w Brukseli. To polityczna hipokryzja. Pozwala ona na deklaracje wsparcia dla kobiet na marszach i manifestacjach w Polsce, by w tym samym czasie stać z boku, gdy podejmowane są działania wspierające ich prawa w odległym Parlamencie Europejskim.
Polki zasługują na więcej. Zasługują na szczerość. I wsparcie. Nie tylko tu, w Polsce, ale także w Parlamencie Europejskim.