A gdyby do ustawy całkowicie zakazującej aborcji w przypadkach głębokiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu wprowadzić zapis zobowiązujący każdego, kto za nią zagłosował do adopcji jednego dziecka pochodzącego z takiej ciąży? Ciąży, którą dzisiaj na mocy obowiązującego prawa można legalnie usunąć.
Jestem przekonana, że liczba obrońców życia poczętego zmalałaby w Sejmie niemalże do zera. Bo posłowie PiS i inni ultrakonserwatyści broniący godności zarodka robią to tak długo, jak długo sami nie muszą ponosić konsekwencji „bohaterstwa i człowieczeństwa“, które próbują narzucać innym.
Bohaterstwo tylko wtedy nim jest, gdy powstaje w wyniku samodzielnej i świadomej decyzji, a nie odgórnie narzuconego prawa.
Człowieczeństwo sprowadza się natomiast do prostej zasady: unikania okrucieństwa wobec innych.
Całkowity zakaz aborcji w przypadku nieodwracalnej choroby lub ciężkiego uszkodzenia płodu z jednoczesnym brakiem jakichkolwiek działań, by kobietom skazanym na rodzenie takich dzieci zapewnić systemową i skuteczną pomoc jest okrucieństwem.
Tłumaczenie inicjatorów ustawy, że dzięki niej kogokolwiek chronią jest hipokryzją.
Co dalej z ciężarnymi kobietami, które pozbawione możliwości legalnej aborcji urodzą dzieci skazane na ogromne cierpienie i pobawione zdolności do samodzielnego funkcjonowania? Ustawodawcy tracą nimi zainteresowanie natychmiast po porodzie.
Co z traumą kobiet, które rząd chce zmusić do donoszenia ciąży, mimo że płód nie ma szansy przeżyć porodu?
Ministerstwo Zdrowia w opinii do projektu ustawy zapewnia z dumą, że nie wygeneruje ona żadnych dodatkowych kosztów dla budżetu.
Rząd jasno mówi matkom: „Rodźcie i radźcie sobie same“.
Zabraknie opieki psychologicznej nad matkami noszącymi w łonie dzieci skazane na śmierć w bólach tuż po urodzeniu lub na wieloletnią wegetację bez możliwości samostanowienia o sobie.
Zabraknie wsparcia dla matek, których niezdolne do samodzielnego funkcjonowania dzieci przeżyją. Kwota 4 tysięcy złotych jednorazowej jałmużny za urodzenie takiego dziecka nie wystarczy nawet na porządny wózek inwalidzki, o reszcie wydatków na rehabilitację, opiekę nad dzieckiem, opiekę psychologiczną i lekarstwa nawet nie wspominając.
Konserwatywny rząd PiS lubi upokarzać kobiety. Odbiera finansowanie organizacjom walczącym z przemocą domową, pedofilią i przemocą seksualną.
Dąży do wypowiedzenia przez Polskę Konwencji o zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy w rodzinie.
Kolejnymi decyzjami politycznymi uzależnia nas od prawa stanowionego nie w oparciu o wiedzę i nowoczesne zdobycze nauki, ale w oparciu o religijne zabobony nijak nie przystające do naszej codzienności.
Aborcja nie zniknie. Towarzyszy ludzkości od początków jej istnienia. Oficjalne statystyki mówiące o około 1800 przypadków aborcji rocznie (z czego 96% to zabiegi z przyczyn eugenicznych, których chce zakazać ustawa) to tylko czubek góry lodowej. Polskie podziemie aborcyjne to nawet do 200 tysięcy zabiegów rocznie. Kobiety w lepszej sytuacji materialnej i tak usuną ciążę u naszych południowych lub zachodnich sąsiadów. Te najgorzej usytuowane będą radzić sobie same – na inne, dramatyczne sposoby, często z narażeniem zdrowia i życia.
Planowany zakaz aborcji z przyczyn eugenicznych ma jeszcze jeden skutek, który odczuje bardzo wiele przyszłych matek. Wtórnym efektem nowego prawa będzie ograniczenie dostępności badań prenatalnych, a co za tym idzie, znacznie rzadsze wykrywanie chorób i wad płodów, które współczesna medycyna już na bardzo wczesnym etapie ciąży potrafi diagnozować i leczyć.
Wiele matek urodzi przez to chore dzieci, podczas gdy mogłyby one urodzić się zdrowe.
Kto weźmie za to odpowiedzialność?
Wszyscy bardzo chętnie lajkujemy zdjęcia uroczych bobasów zamieszczane w mediach społecznościowych. Większość z nas kocha dzieci i nie wyobraża sobie bez nich życia. Ale niektórych los stawia przed dramatycznym wyborem pomiędzy opcjami, z których każda jest tragiczna. Tych kobiet nie wolno spychać w podziemie aborcyjne, ani penalizować ich decyzji. Tym bardziej nikt nie ma prawa piętnować i uważać za przestępców lekarzy, którzy w tych dramatycznych sytuacjach niosą pomoc.
Polskie kobiety potrzebują zliberalizowanego, dojrzałego i odpowiadającego współczesnej wiedzy prawa aborcyjnego, a także wsparcia państwa wtedy, gdy decydują się – świadomie i samodzielnie – na opiekę nad ciężko upośledzonym i niezdolnym do samodzielnego życia dzieckiem. Prawdziwego, długoterminowego i kompleksowego wsparcia, a nie steku powtarzanych do znudzenia frazesów.