Miałam przyjemność udzielić dzisiaj wywiadu dla „Wysokie Obcasy”.
Zapraszam do lektury: http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,163229,25136259,pis-chce-zeby-wszyscy-byli-bialymi-heteroseksualnymi-katolikami.html?disableRedirects=true
Rozmawiała ze mną Magdalena Warchala, 30.08.2019
Monika Rosa ma 33 lata, mieszka w Katowicach. Należy do Nowoczesnej, w wyborach do Sejmu startuje z 4. miejsca na liście Koalicji Obywatelskiej. 28 sierpnia podpisała Deklarację Wyborczą Strajku Kobiet, zobowiązując się, że w przyszłym Sejmie będzie realizować postulaty dotyczące pełni praw reprodukcyjnych, walki z przemocą w rodzinie, świeckiego państwa i poprawy sytuacji ekonomicznej kobiet.
W projekcie „Kandydatki kobietom” uczestniczą również m.in. Wanda Nowicka (Lewica), Małgorzata Tracz (Koalicja Obywatelska), Joanna Scheuring-Wielgus (L), Paulina Piechna-Więckiewicz (L), Gabriela Lazarek (KO), Małgorzata Prokop-Paczkowska (L), Danuta Wawrowska (KO).
Magdalena Warchala: W sobotę 7 września w Katowicach Marsz Równości. Wybiera się pani?
Monika Rosa: Oczywiście! Każdy z nas należy do jakiejś mniejszości – ze względu na pochodzenie, miejsce zamieszkania, niepełnosprawność czy orientację seksualną. Mniejszości wzbogacają społeczeństwo, stanowią dla niego wartość dodaną.
Szanuję małżeństwa, które chodzą co niedzielę do kościoła, ale szanuję również członków społeczności żydowskiej czy osoby ze środowiska LGBT.
Rząd Kanady składa się niemal z samych przedstawicieli mniejszości: Indian, osób z niepełnosprawnością, imigrantów. Nic mnie tak nie złości jak to, że w Polsce przedstawiciele mniejszości są uciskani. A społeczność LGBT doświadcza tego w szczególny sposób. Najgorsze jest chyba odczłowieczanie, przyrównywanie orientacji seksualnej do ideologii. A ideologię można zwalczać, zarazę zniszczyć.
To podburzanie ludzi przeciw ludziom, wkładanie im kamieni do ręki. Dlatego wraz z innymi posłami Nowoczesnej złożyłam projekt zmian w kodeksie karnym dotyczący zaostrzenia kar za przestępstwa z nienawiści. Oczywiście został odrzucony.
Chciałabym też wprowadzania zakazu terapii konwersyjnych, które mają „leczyć” homoseksualizm, umożliwienia zawierania związków partnerskich czy uproszczenia formalności związanych z ustaleniem płci.
Złości mnie jednak, że w Polsce dyskryminowane są też inne mniejszości. Współpracuję ze Związkiem Ukraińców w Polsce i wiem, że przyjeżdżający do nas Ukraińcy traktowani są czasem bardzo źle.
Widziałam raport, który pokazuje, że rośnie mowa nienawiści wobec Ukraińców.
Z jednej strony nasz rynek potrzebuje pracowników ze Wschodu, z drugiej – nie darzymy ich szacunkiem. Niewątpliwy wpływ na to ma polityka. Kiedyś Polska była orędownikiem wejścia Ukrainy do Unii Europejskiej, teraz się wycofała. Zamiast budować wspólnotę, wolimy wypominać sobie trudną historię.
Boli mnie, gdy widzę niszczejące kirkuty, na których utrzymanie nie stać gmin żydowskich. Dlaczego Polacy pozwalają na to? Czemu nie zadbają o nie? Przecież to element naszej wielokulturowej historii. Chodzi o to, żeby Polska była krajem, w którym wszyscy mieszkańcy czują się dobrze. Aby tak było, trzeba byłoby jednak w pierwszej kolejności zrobić porządek z TVP. Z jej anteny płynie olbrzymia fala nienawiści.
A jednak nie bojkotuje pani tej stacji i występuje w niej. Dlaczego?
Początkowo bojkotowałam, ale uznałam, że czasem trzeba się tam pokazać i powiedzieć, że przedstawiana przez TVP wizja świata nie jest prawdziwa. Jeśli nie będziemy próbować przemycić na antenę TVP treści niezgodnych z jej linią programową, widzowie telewizji publicznej nie dostaną szansy, by posłuchać racji innych niż jedynie słuszne. A jest przecież wiele osób, dla których TVP to jedyna lub najważniejsza stacja, którą oglądają – czy to z powodu zasięgu, czy też przyzwyczajenia.
Kobiety nie są w Polsce mniejszością, ale też są dyskryminowane.
W Polsce wciąż niewystarczająco wspiera się ofiary przemocy domowej. Olbrzymim problemem jest też lekceważące traktowanie ofiar gwałtów, podawanie w wątpliwość, czy dany przypadek można uznać za gwałt. Dlatego konieczna jest zmiana definicji gwałtu na taką, by kobieta nie musiała udowadniać przed sądem, jak mocno broniła się przed zbliżeniem.
Dramatyczna jest również sytuacja kobiet, na które w naszej kulturze najczęściej spada obowiązek opieki nad niepełnosprawnymi czy starszymi członkami rodziny. Gdy matka rezygnuje z pracy, by opiekować się dzieckiem z niepełnosprawnością, państwo opłaca jej składki emerytalno-rentowe maksymalnie przez 20 lat. Ale przecież po upływie tego czasu ona nadal musi się tym dzieckiem opiekować!
Kobiety zajmujące się członkami rodziny z niepełnosprawnością pracują ponad siły. Należałoby je odciążyć, upowszechniając urlopy wytchnieniowe czy rozbudowując sieć dziennych domów pomocy społecznej, w których mogłyby powierzyć dziecko z niepełnosprawnością czy starszego rodzica na kilka godzin dziennie opiece rehabilitantów i terapeutów.
Kolejna sprawa to standardy opieki okołoporodowej, które powinny zostać podniesione.
Lepszą opieką należałoby otoczyć także kobiety, które poroniły. W sytuacji, kiedy określenie płci nie jest możliwe lub wymaga przeprowadzenia kosztownych badań genetycznych, które nie są pokrywane z ubezpieczenia w NFZ, lekarze nie mogą sporządzić karty martwego urodzenia. A jest ona dokumentem niezbędnym do uzyskania przez rodziców martwo urodzonego dziecka zasiłku pogrzebowego, a przez kobietę – tzw. skróconego urlopu macierzyńskiego w wymiarze ośmiu tygodni. Dramatów wielu kobiet dałoby się uniknąć, gdyby wprowadzono dofinansowanie procedury in vitro i upowszechniono badania profilaktyczne. USG piersi i cytologia powinny zostać wpisane na listę obowiązkowych badań pracowniczych.
Zgodnie z polskim prawem 16-latka może legalnie uprawiać seks, ale nie może iść bez rodzica na wizytę do ginekologa. To absurd!
To samo zresztą dotyczy chłopców, których wenerolog ani urolog nie przyjmą, jeśli zgłoszą się na wizytę bez opiekuna prawnego. Chciałabym, aby takie absurdy zniknęły z polskiej przestrzeni, bo są szkodliwe.
Jest pani Ślązaczką, a jednym z wymienianych przez panią priorytetów jest walka ze smogiem i ochrona klimatu. Jak pogodzić to z interesami regionu, dla którego tak ważny jest przemysł wydobywczy?
Ślązacy każdej jesieni i zimy oddychają skażonym powietrzem. Badania wykazały, że dzieci z okolic Rybnika, gdzie smog jest największy, chorują na guza mózgu częściej niż dzieci z innych rejonów. Smog przyczynia się do zwiększenia liczby zawałów serca, udaru mózgu, nowotworów. Nasze miasta są w europejskiej czołówce, jeśli chodzi o problem smogu.
Aby z tym walczyć, trzeba przede wszystkim zmienić system ogrzewania domów i mieszkań. Potrzebne jest uproszczenie procedur związanych z wymianą starych kotłów czy podłączaniem budynków do miejskich sieci ciepłowniczych, a także termomodernizacją.
Nie mniej istotna jest walka z ubóstwem energetycznym. Nowoczesna złożyła w zeszłym roku projekt ustawy dotyczący wprowadzenia dodatku grzewczego dla najbiedniejszych, który pozwoliłby im kupować opał lepszej jakości. Niestety, projekt został odrzucony przez Sejm.
Aby skutecznie walczyć ze smogiem, konieczne jest również ograniczenie ruchu samochodowego. Można to zrobić, dofinansowując komunikację autobusową i szynową.
Dla ochrony klimatu ważne jest z kolei dbanie o lasy. Parki narodowe zajmują zaledwie 1 proc. powierzchni Polski, gdy np. we Francji jest to aż 9 proc. Tymczasem u nas wycina się Puszczę Białowieską czy lasy w Bieszczadach. Dlatego konieczne jest tworzenie nowych parków narodowych, tak by zajmowały przynajmniej 2 proc. powierzchni Polski. To pozwoli nam chronić się przed suszami, które stają się olbrzymim problemem. Dla ochrony klimatu konieczne jest również odchodzenie od węgla.
Tymczasem prywatna spółka w Rybniku, a w Imielinie Polska Grupa Górnicza chcą otwierać nowe kopalnie. Mieszkańcy obu miejscowości protestują. Nie chcą kopalń.
Te protesty to najlepszy dowód na to, jakie są oczekiwania mieszkańców Śląska. Chcą odchodzić od węgla na rzecz energii odnawialnej, bo myślą o środowisku i własnym zdrowiu.
Prawicowi politycy, mówiąc, że węgla nam nie zabraknie, wprowadzają Ślązaków w błąd. Węgiel pod ziemią może i jest, ale z roku na rok rosnąć będą koszty emisji CO2 oraz koszty zdrowotne ponoszone przez ludzi. Rezygnacja z węgla będzie jednak procesem, który zajmie 20-30 lat.
Kopalnie nie zostaną zamknięte, a górnicy nie zostaną bez pracy z dnia na dzień. W kopalniach pracują wysoko wykwalifikowani specjaliści: elektrycy, inżynierowie, menedżerowie. Bez trudu znajdą zatrudnienie w innych, bezpieczniejszych niż górnictwo branżach. Pamiętajmy też, że mówienie o zamykaniu kopalń nie jest do końca prawdziwe. Wciąż będziemy wydobywać węgiel koksujący, który służy do produkcji stali i jest ściśle powiązany z koniunkturą globalną.
Na Śląsku mamy wiele innowacyjnych przedsiębiorstw o różnym profilu. Nie jesteśmy także pierwszym górniczym regionem, który czeka transformacja. Taką drogę przeszły już inne regiony w Europie, np. w Niemczech. I nie doszło do żadnej zapaści.
Dlaczego tak bardzo pani zależy, żeby godka śląska została uznana za język regionalny? Po co?
Śląska mowa jest elementem naszej tożsamości, spoiwem, które łączy pokolenia. Po śląsku mówi pół miliona osób, ale ponieważ przez dziesięciolecia wpajano nam, że mamy tego języka nie używać publicznie, niektóre słowa uległy zapomnieniu. Uznanie śląskiej godki za język regionalny otworzyłoby furtkę do finansowania jego nauki, ułatwiłoby też rozwój kultury po śląsku, choć już teraz przecież powstają licznie książki czy spektakle w tym języku.
Obecna władza nie chce słyszeć o uznaniu godki za język regionalny.
Prawo i Sprawiedliwość chciałoby, żeby wszyscy mieszkańcy Polski byli do siebie podobni. Najlepiej, by byli to biali heteroseksualni katolicy. Mniejszości nie są prawicy potrzebne, bo jednolitym społeczeństwem łatwiej kierować.