Zwały hipokryzji premiera


Mateusz Morawiecki, od niedawna poseł ze Śląska, gdzie tylko może, przekonuje, że jednym z zadań jego rządu jest obrona polskiego węgla, „czarnego złota”. Nasz premier-bankier wciąż podkreśla, jak bardzo zależy mu na rozwoju polskiego górnictwa i że w jego serduszku los górników zajmuje miejsce najważniejsze.

Tyle słodkich słówek. A jak to wygląda w rzeczywistości? W rzeczywistości sytuacja w śląskim górnictwie jest bardzo zła. Na zwałach przy kopalniach zalegają setki tysięcy ton węgla, którego nie ma kto kupić. Jest go tyle, że prace w kopalniach będzie trzeba za chwilę zatrzymać a górników wysłać na przymusowe postojowe. Według związkowców ten scenariusz może ziścić się już za kilka dni.

Hipokryzja premiera ukazuje się dopiero w pełnej krasie, kiedy zestawimy obrazek węgla zalegającego przy kopalniach w kraju z obrazkiem wagonów pełnych węgla wjeżdżających do Polski z zagranicy. Tak, to prawda, kiedy to śląskiego „czarnego złota” nie ma komu opchnąć, to polskie elektrownie kupują surowiec z innych państw.

Przypomnę, że w 2018 r. do naszego kraju wjechało blisko 20 mln ton węgla w 2018 roku, a szacunki za rok 2019 są podobne. Węgiel jest sprowadzany do Polski m.in. z Mozambiku, Kolumbii czy Stanów Zjednoczonych. Zdecydowana większość węgla sprowadzanego do Polski pochodzi z Rosji (nawet 11 milionów ton rocznie!) – obecnie jest go prawie dwa razy więcej niż przed rządami PiS. A przecież przed wyborami politycy PiS krzyczeli, że import węgla z Rosji trzeba całkowicie wstrzymać.

Mateusz Morawiecki opowiada nam wszystkim bajki o świetlanej przyszłości polskiego górnictwa. Oszukuje górników i ich rodziny, nie mając cywilnego odwagi, żeby im powiedzieć, jak wygląda prawda: prawda o sprowadzanym rosyjskim węglu, prawda o przyszłości wydobycia. Na potrzeby wyborcze Mateusz Morawiecki zawetował w Brukseli tzw. „Nowy Zielony Ład”, oczko w głowie nowej przewodniczącej Komisji Europejskiej. Tym samym Polska wypisała się z programu, dzięki któremu mieliśmy szanse nie tylko na postęp technologiczny i nowe miejsca pracy w sektorze zielonej energii na Śląsku, ale także szanse na czystsze powietrze i środowisko. Przez zwały hipokryzji premiera nie skorzystamy ze wsparcia unijnego i sami będziemy dalej się kisić w rodzimym smogu witając kolejne transporty z pozdrowieniami od Putina.d niedawna poseł ze Śląska, gdzie tylko może, przekonuje, że jednym z zadań jego rządu jest obrona polskiego węgla, „czarnego złota”. Nasz premier-bankier wciąż podkreśla, jak bardzo zależy mu na rozwoju polskiego górnictwa i że w jego serduszku los górników zajmuje miejsce najważniejsze.

Tyle słodkich słówek. A jak to wygląda w rzeczywistości? W rzeczywistości sytuacja w śląskim górnictwie jest bardzo zła. Na zwałach przy kopalniach zalegają setki tysięcy ton węgla, którego nie ma kto kupić. Jest go tyle, że prace w kopalniach będzie trzeba za chwilę zatrzymać a górników wysłać na przymusowe postojowe. Według związkowców ten scenariusz może ziścić się już za kilka dni.
Hipokryzja premiera ukazuje się dopiero w pełnej krasie, kiedy zestawimy obrazek węgla zalegającego przy kopalniach w kraju z obrazkiem wagonów pełnych węgla wjeżdżających do Polski z zagranicy. Tak, to prawda, kiedy to śląskiego „czarnego złota” nie ma komu opchnąć, to polskie elektrownie kupują surowiec z innych państw.

Przypomnę, że w 2018 r. do naszego kraju wjechało blisko 20 mln ton węgla w 2018 roku, a szacunki za rok 2019 są podobne. Węgiel jest sprowadzany do Polski m.in. z Mozambiku, Kolumbii czy Stanów Zjednoczonych. Zdecydowana większość węgla sprowadzanego do Polski pochodzi z Rosji (nawet 11 milionów ton rocznie!) – obecnie jest go prawie dwa razy więcej niż przed rządami PiS. A przecież przed wyborami politycy PiS krzyczeli, że import węgla z Rosji trzeba całkowicie wstrzymać.

Mateusz Morawiecki opowiada nam wszystkim bajki o świetlanej przyszłości polskiego górnictwa. Oszukuje górników i ich rodziny, nie mając cywilnej odwagi, żeby im powiedzieć, jak wygląda prawda: prawda o sprowadzanym rosyjskim węglu, prawda o przyszłości wydobycia. Na potrzeby wyborcze Mateusz Morawiecki zawetował w Brukseli tzw. „Nowy Zielony Ład”, oczko w głowie nowej przewodniczącej Komisji Europejskiej. Tym samym Polska wypisała się z programu, dzięki któremu mieliśmy szanse nie tylko na postęp technologiczny i nowe miejsca pracy w sektorze zielonej energii na Śląsku, ale także szanse na czystsze powietrze i środowisko. Przez zwały hipokryzji premiera nie skorzystamy ze wsparcia unijnego i sami będziemy dalej się kisić w rodzimym smogu witając kolejne transporty z pozdrowieniami od Putina.

Tekst pierwotnie ukazał się na łamach slaskiesiemianowice.pl: https://slaskiesiemianowice.pl/zwaly-hipokryzji-monika-rosa/