Dzisiejsze posiedzenie sejmowej Komisji ds. Dzieci i Młodzieży było naprawdę trudne. Z dwóch powodów.
- Po pierwsze, ekspertki i eksperci pokazywali zarówno nieprawdopodobnie szybko rosnącą skalę sek_ualnego wykorzystywania dzieci i młodzieży jak i wiele, niestety, prawdziwych doświadczeń młodych ludzi krzywdzonych w internecie.
- Druga trudność związana jest z mechanizmem obronnym wypierania tego zjawiska ze społecznej świadomości, umniejszania cierpienia doświadczanego w sieci, ucieczki od odpowiedzialności i potrzeby podejmowania nadzwyczajnych działań chroniących młodych ludzi przed przemocą sek_ualną skutkującą traumami na całe życie.
Praktycznie wszystkie omawiane dramatyczne przypadki dotyczyły osób poniżej 13 roku życia. Wszystkie doświadczenia miały miejsce lub zaczęły się w tzw. mediach społecznościowych oraz na komunikatorach. Wszystkie te platformy w swoich własnych regulaminach jako wiek dostępu wskazują jednoznacznie 13-ty rok życia. Cały sektor doskonale wie, że korzystają z niego dzieci znacznie młodsze. Z najnowszego raportu p.t. „Internet dzieci”, którego mam przyjemność być współautorką, wiemy, że nawet 58 proc. osób w wieku 7-12 lat używa platform społecznościowych i należących do nich komunikatorów. Tylko TikTok ma ich 760 tys. Messenger używany jest przez 900 tys.
- Najwyższy czas, żebyśmy o tym głośno mówili i poczuli za to wszyscy odpowiedzialność. Tworzenie unijnego systemu wykrywania takich treści i zachowań jest po prostu niezbędne. Strategię UE pod tym względem oceniam bardzo dobrze.
Bez wątpienia potrzebujemy na ten temat szerokiej debaty społecznej. Także w Sejmie. Dlatego w najbliższych tygodniach ponownie zorganizujemy posiedzenie, na które zaprosimy ekspertki i ekspertów w zakresie przeciwdziałania przemocy jak i możliwości technologicznych tworzenia bezpiecznej przestrzeni dla osób małoletnich.
Dziękuję Katarzynie Staciwie oraz wielu innym osobom zaangażowanym w inicjatywę społeczno-parlamentarną „35 lat Konwencji – wyzwania przyszłości” i koordynatorom Konrad Ciesiołkiewicz i Renacie Szredzińskiej.
























fot. Agata Krypczyk