fbpx

Susza – czy grozi nam brak wody?

Polska wysycha. To fakt – tego lata Internet znów obiegły szokujące zdjęcia z wielu zakątków kraju. Obumierające przy drogach i w miastach drzewa, wyschnięte wąwozy, którymi kiedyś płynęły strumienie, wypalone trawniki i łąki, hektary zniszczonych upraw, koryta wielkich rzek, w których woda sięgała do kostek lub do pasa to dzisiaj powszechny widok. Zwłaszcza w środkowej i zachodniej części kraju niedobór wody i nawracająca rok po roku susza są dotkliwe. Jeśli nie chcemy, by Noteć płynęła tylko na mapie, liczne małe jeziora będące miejscem wypoczynku ludzi i ostoją dla wielu gatunków zwierząt, ptaków i roślin zniknęły, a braki wody w miastach były regułą, musimy zmienić nasze podejście do gospodarowania wodą.

Używane często w mediach techniczne sformułowanie, że ,,Polska ma jedne z najniższych zasobów wodnych w Europieˮ niewiele mówi. W praktyce oznacza to, że ilość wody jaką dysponujemy by zaspokoić potrzeby ludzi i środowiska jest niewielka. Skutki sytuacji, gdy zaczyna jej brakować widzimy coraz częściej na ulicach naszych miast, na wsi, w przyrodzie. To prawda, że ilość wody przypadająca rocznie na jednego mieszkańca jest w Polsce nieduża – co jednak gorsze, w bardzo zły sposób zarządzamy tym wrażliwym zasobem beztrosko go marnując albo sprawiając, że nie utrzymuje się w środowisku tak długo, jak powinien.

Prawidłowe gospodarowanie zasobami wodnymi wymaga dobrej współpracy ministerstw, samorządu terytorialnego, przedsiębiorców, organizacji społecznych i organów ochrony przyrody.

Czego nam potrzeba, by Polkom i Polakom nie zabrakło wody?

Po pierwsze, musimy wstrzymać programy regulacji rzek i rządowe szaleństwo, jakim jest propozycja przerobienia ich na drogi wodne. Podobnie należy zerwać z praktyką regulowania i wybetonowywania strumieni i potoków. Zamiast wydawać dziesiątki miliardów złotych na ekonomicznie nieopłacalne i przyrodniczo katastrofalne „inwestycje”, trzeba wykorzystać środki krajowe i  unijne na wsparcie programu renaturyzacji rzek, zgodnie z  Ramową Dyrektywą Wodną. Naturalne rzeki lepiej uchronią nas przed powodzią, pozwolą zatrzymać w ekosystemie więcej wody oraz będą lepszą ostoją dla zagrożonych gatunków.

Po drugie, należy doprowadzić do zaprzestania melioracji odwadniającej na terenach podmokłych, zmienić praktyki w lasach gospodarczych tak, by zwiększyć tam małą retencję i przestać wycinać górskie lasy, które najlepiej zatrzymują wodę w regionach Polski o największych sumach opadów a następnie stopniowo ją uwalniają, by dotarła do mniej deszczowych regionów Polski. Polityka Lasów Państwowych musi zacząć realizować potrzeby wodne kraju a nie podkopywać związane z nimi cele.

Po trzecie, należy odbetonować nasze miasta i poprawić retencję wody tam, gdzie po asfalcie, betonie i kostce spływa ona prosto do kanalizacji, bez możliwości nawodnienia miejskiego ekosystemu. Wodę deszczową można lepiej magazynować i wykorzystywać gospodarczo, dzięki czemu nie będą nadwyrężane zasoby wód podziemnych – to, że są na wyczerpaniu, pokazały tegoroczne niedobory które mały miejsce w Skierniewicach czy Bełchatowie. Większa ilość drzew i zieleni w miastach nie tylko poprawi komfort życia mieszkańców, ale przełoży się na mniejsze ryzyko trwałej suszy i degradacji zasobów wód podziemnych.

Po czwarte, nie możemy otwierać kolejnych kopalni odkrywkowych węgla brunatnego. Kopalne te nie tylko stoją w sprzeczności z potrzebą transformacji energetycznej i działają na szkodę polityki klimatycznej naszego państwa, ale też degradują całe regiony, pozbawiając je wody. Wielkie odkrywki prowadzą do nieodwracalnego obniżenia poziomu wód gruntowych, co ma katastrofalne skutki dla przyrody oraz rolnictwa. Tych szkód nie da się naprawić, więc żadna korzyść ekonomiczna związana z wydobyciem węgla kamiennego, nie uzasadnia działalności, prowadzącej do stepowienia dużych połaci kraju – zwłaszcza w regionach, które mogą mieć rozwinięte i nowoczesne rolnictwo.

Po piąte, musimy intensywnie pracować nad tym, by woda która jest dla nas dostępna, nie była zanieczyszczana – czy to przez ścieki, czy przez nawozy rolnicze, czy zanieczyszczenia pochodzenia przemysłowego. Do rzek i jezior nie powinny trafiać nieoczyszczone ścieki komunalne, przedsiębiorstwa muszą być kontrolowane w zakresie przestrzegania norm środowiskowych a truciciele surowo karani. Koniecznością jest poprawianie sposobu nawożenia, ponieważ nadmierne i nieuzasadnione wykorzystanie nawozów sztucznych pogarsza jakość wód przesycając je związkami azotu i fosforu. Te, trafiając do zamkniętych jezior albo Bałtyku, degradują je i niszczą różnorodność biologiczną.

By w skoordynowany sposób realizować te wszystkie cele, działania rządu w obszarze gospodarki wodnej oraz instytucja „Wody Polskie” musi zostać podporządkowana Ministrowi Ochrony Środowiska. To właśnie w tym ministerstwie, które będzie kierować się przede wszystkim interesem przyrody oraz wszystkich mieszkanek i mieszkańców Polski, a nie wąskich grup interesu, będą mogły powstać wysokiej jakości polityki publiczne, które zabezpieczą nas przed brakiem wody w przyszłości.

Dobre zarządzanie wodami to podstawa. Kryzys klimatyczny nam go nie ułatwi. Dlatego już dziś naszym obowiązkiem jest podjęcie działań obliczonych na lata, dzięki którym będziemy się mogli cieszyć dużą ilością czystej wody w naszych kranach, rzekach i jeziorach.

Wpis dostępny także na naTemat.pl: https://natemat.pl/blogi/monikarosa/286539,susza-czy-grozi-nam-brak-wody