Według najnowszych badań GUS – „Polska w liczbach 2021” współczynnik dzietności w Polsce w 2020 roku wynosił 1,378. Jest to najniższy wynik od 2016 roku, kiedy to współczynnik dzietności wyniósł 1,357.
Istnieje luka pomiędzy preferowaną liczbą dzieci a rzeczywistymi zachowaniami prokreacyjnymi (tzw. fertility gap).
Podejmowaniu decyzji o dziecku mogą nie sprzyjać także ograniczenia w dostępie do legalnej aborcji, które zaczęły obowiązywać pod koniec 2020 r. Ograniczenie to „zaburza proces planowania rodziny, zwiększając obawy kobiet i ich partnerów związane z zajściem w ciążę”.
Do tego dochodzą również kwestie związane z „kosztami” macierzyństwa. Doświadczenia związane z ponoszeniem tych kosztów blokują decyzję o posiadaniu kolejnych dzieci. Chodzi o gorszą sytuację matek niż ojców na rynku pracy, potrójne obciążenie kobiet (pracą zawodową, obowiązkami domowymi oraz opieką nad dziećmi) Tego rodzaju kosztów nie ponoszą ojcowie. Jako rozwiązanie warto wskazać wprowadzenie do urlopu rodzicielskiego tzw. father’s quota – części urlopu, która może zostać wykorzystana tylko przez ojca w pierwszym roku (lub latach) od urodzenia dziecka.
Od wielu lat wskazuje się, że najlepszą receptą na zwiększenie dzietności są między innymi: tworzenie większej ilości miejsc w żłobkach i przedszkolach, większa elastyczność w łączeniu pracy zawodowej z życiem rodzinnym, dostępność mieszkań dla osób młodych. To nic przyjemnego mieć kredyt na 30 lat. Proszę mi wierzyć i spłacać go do starości.
To także dostęp do refundowanego przez państwo program in vitro. W Polsce mieliśmy już dobrze działający program in vitro. Może warto po prostu do niego wrócić?
Nie kolejne obietnice, a realne działania przekładają się na zwiększenie dzietności.